Gra o Tron: Wyspa Twarzy



Raport z trzeciej sesji w kampani Pieśń Lodu I Ognia.

BG:

Silvur de Lunaey - młody szlachcic z Dorne. Rozważny i romantyczny.
John Rockriver - buntownik z doliny Arrynów. Twardy i charakterny.
Mango - były nieskalany, obecnie wyzwoleniec. Szybki i zręczny.

 Bohaterowie postanowili grać w grę oszusta i poczekać na rozwój wydarzeń. Kilka godzin wcześniej, gdy mijali karczmę, Silvur postanowił, że w niej zostanie i wtajemniczy swojego giermka w tajniki sztuki rycerskiej. Tak więc dwóch tylko kompanów, John i Mango, zbliżali się do pozostałości dworku. Oprócz oszusta-Lothora zastali tam jego ludzi, Astilberta, Eustoma i Irezyna oraz pozostałych sześciu najemników. Mango powiedział Lothorowi gdzie znaleźli Gruchacza. Ten wysłał tam jednego ze swoich ludzi, a pozostali poczekali na jego powrót. W międzyczasie okazało się, że podczas nieobecności bohaterów w zgliszczach została znaleziona nienaruszona stalowa szkatuła z listem w środku adresowanym do Lothora Riversa. Był napisany przez lorda Lightwinga, który informował, że Puzdro Porozumienia znajduję się na Wyspie Twarzy na jeziorze o nazwie Boże Oko. Trzeba je jak najszybciej odnaleźć i wraz z mieczem oddać w ręce Lorda Dowódcy Nocnej Straży. Wszyscy postanowili najpierw zająć się puzderkiem, a potem mieczem. Po kilku godzinach wrócił człowiek Lothora i przekazał mu, że Gołębiarz nie żyje. Po tej informacji wszyscy ruszyli w drogę. W połowie dnia natrafili na starą zamkniętą szopę z napisem na drzwiach głoszącym, że wejście grozi śmiercią. Rockriver zerknął na swojego psa, Baskervilla, który zaczął nagle niespokojnie węszyć pod drzwiami szopy. Po zajrzeniu przez szczeliny w deskach okazało się, że zamknięte zostały w niej trzy wielkie dziki. Szybko postanowiono wypuścić je i upolować na kolację i tak też zrobiono.
Podczas wieczornego popasu Mango i Rockriver oddalili się nieco od obozu, by porozmawiać na osobności nad dalszym planem. John podejrzewał, że człowiek podszywający się pod Lothora jest wysłannikiem Lannisterów i ma za zadanie dowiedzieć się gdzie jest miecz rodu Lightwingów. Postanowili poczekać, aż puzderko zostanie odnalezione, a następnie wykraść je i udać się do Królewskiej Przystani, gdzie, według prawdziwego Lothora, przebywa ostatni potomek rodu. Tam też podobno znajduje się miecz. Powinni szybko zgubić pościg, ponieważ oszust-Lothor pomyśli zapewne, że bohaterowie udali się wprost na północ, do Lorda Dowódcy. Gdy obmyślali szczegóły planu usłyszeli krzyki gdzieś w głębi lasu. Udali się tam pospiesznie. Z ukrycia zauważyli grupę zbrojnych w barwach rodu Freyów, którzy zamierzali powiesić jakiegoś człowieka. Pognali po jednego ze swoich ludzi by pomógł im w uratowaniu nieszczęśnika. Lecz gdy emocje opadły uznali, że mogą słusznie chcieć go powiesić. Gdy wyszli im na spotkanie i zapytali o co chodzi, okazało się, że jest to dezerter. Po wymianie kilku zdań i powieszeniu uciekiniera wszyscy rozeszli się w swoje strony.

W końcu, po jakimś czasie dotarli nad wielkie jezioro z wyspą na środku. Wynajęli łódkę i szybko przeprawili się przez wodę. Jednak zmieścili się na niej tylko John, Mango, Lothor i pozostałych trzech jego kompanów. Na wyspie rosły wielkie czardrzewa, w tym na samym środku jedno na prawdę ogromne. Na niższych jego gałęziach wisiało pełno ptasich szkieletów. Zastali tam też dwóch kapłanów, lecz nie ujawniali się im od razu. Gdy ci poszli spać wszyscy bardzo dokładnie przeszukali wyspę. Nic niestety nie znaleziono. Nie pozostało im nic innego jak tylko wypytać duchownych. Okazało się, że gdy przyjechali tu kilka lat temu wisiał tylko jeden szkielet ptaka. Postanowili co miesiąc wieszać kolejnego, natomiast przy tym pierwszym wyryli datę przyjazdu. John zdołał przekonać dwóch kapłanów by pozwolili im wejść na drzewo i poszukać pierwszego szkieletu, licząc na jakąś wskazówkę gdzie może być ukryta szkatułka. Gdy Johnowi udało się wspiąć zobaczył, że pień drzewa jest wydrążony. Pomógł wspiąć się Mango i spuścił się na linie w środek drzewa. Po chwili na drzewie byli też Lothor, Eustom oraz Irezyn. Astillbert został na ziemi jako wsparcie. W tym czasie John odkrył, podziemny korytarz. Poszedł nim kilka metrów, przeczołgał się pod grubym korzeniem i po kilku metrach jego oczom ukazała się komnata. Była lekko oświetlona dziwnym rodzajem grzybów. To co bardziej go zaintrygowało to wielka pajęczyna po drugiej stronie komnaty, rozciągnięta na wejściu w dalszą część korytarza oraz porozrzucane po całej komnacie, nienaturalnie wielkie jaja. Nagle usłyszał cichy dźwięk nad głową. Gdy ją uniósł jego oczom ukazał się ogromny biały pająk. Szybko cofną się do korytarza. Pająk był za duży, by podążyć za nim. W tym czasie przybył Lothor. Gdy zobaczył monstrum, niewiele się zastanawiając zaatakował. Trysnęła zielona posoka i pająk wycofał się szybko w czerń korytarza za komnatą. W tym czasie do Johna i Lothora dołączył Irezyn. Pozostali jednak nie przychodzili. Tuż przed rozpoczęciem potyczki z pająkiem Eustom zaklinował się w przejściu pod korzeniem. Gdy Mango zobaczył, że chce wezwać pomoc, ugodził go swą włócznią i zabił na miejscu. Potem wyciągnął ciało z przejścia i sam przeszedł. Natknął się na Irezyna, który wrócił się, by zobaczyć co się dzieje. Gdy Mango powiedział, że Eustom nie żyje, ale to nie on go zabił, Irezyn nie uwierzył mu i zaatakował. Po chwili przyszedł Lothor oraz John. Sytuacja stała się dosyć skomplikowana. John przekonał Lothora, by ten zobaczył ciało Eustoma i wtedy okaże się kto zabił. Po chwili wszystko było jasne i wywiązała się walka. Irezyn zginął z ręki Mango, lecz oszust podszywający się pod Lothora zdołał uciec i odciąć linę prowadzącą na górę. Jedyna droga wiodła przez komnatę pająka. John zabrał półtoraręczny miecz Eustoma i razem z Mango ruszyli na spotkanie z białym monstrum. Walka szybko jednak się zakończyła. Pająk zaszarżował, lecz jego zranione już wcześniej szczęki zsunęły się po skórzanej zbroi Johna, który zaraz potem dał popis swoich umiejętności szermierczych. Dwoma szybkimi cięciami odrąbał dwie przednie nogi pająka. Ten, pozbawiony podparcia padł przed Johnem, niczym w makabrycznym ukłonie przegranego w pojedynku. Rockriver obrócił miecz i wykonał ostateczny cios przygważdżając głowę potwora do ziemi. Mogli iść dalej. Po przejściu kolejnych kilkunastu metrów przez następny korytarz doszli do drugiej komnaty. Na środku niej znajdował się pusty piedestał. Przy nim leżał szkielet dziecka. Za nim zaś była sporej wielkości klatka bez żadnej furtki. Za kratami zauważyli sporą ilość czarnych kamieni przypominających szkło oraz małą szkatułkę z tegoż samego, smolisto czarnego materiału. Ręka szkieletu zaciśnięta była na sztylecie z valyriańskiej stali. W małej torebce na pasku szkieletu znaleźli też omszałą fiolkę mleka makowego. Przez kilka chwil badali bogato rzeźbiony piedestał, w końcu John wcisnął wyryty na jego szczycie okrąg. W oka mgnieniu ze środka okręgu wysunęło się wąskie, antyczne ostrze i ugodziło Rockrivera z rękę. Na ułamek sekundy John poczuł się bardzo dziwnie, jego oczy zalała wszechogarniająca zieleń, ale po chwili wszystko wróciło do normy. W tej samej chwili kraty zaczęły powoli opadać. Bohaterowie zabrali szkatułkę porozumienia, nabrali też tyle smoczego szkła ile zdołali pomieścić w torbach i spojrzeli po sobie. W głowach każdego z nich zaczęły kłębić się myśli co czynić dalej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PDki i poziomy w kampanii Dybtasa

Kampania Multiwersum, sesje 19-22

Raport z kilku sesji