Podzielone Królestwo - Prolog, czyli sesja rekreacyjna

autor: Piotrek

Na dobry początek gracze: Bartek jako mag Remur zwany Lollo, Kaziu wcielający się w wojownika o dumnym imieniu Jantar oraz wyjątkowo zwinny mag Grafen von Tik (odgrywał MP) znaleźli się pośrodku szczerego pola, z jednym cieniodajnym drzewem i rzeką. Panowie się już znali wcześniej...

"Ty i te Twoje eliksiry" - odrzekł Grafen na pytanie Remura o to, co oni tu robią i co się stało. Okazało się, że mężowie odreagowywali dzień wcześniej swe znoje przy różnych mocnych trunkach albo przy lekkich, ale mieli słabe głowy. Gracze zauważyli, że ich szlachetny towarzysz jest jakiś nerwowy, że czegoś poszukuje, próbuje coś odnaleźć. Von Tik zawsze miał ze sobą rękawice dające mu naprawdę nie lada gibkość i refleks, po ciężkiej nocy doszło do ulotnienia się tego artefaktu. "Gdzie one są...ja Wam je pożyczałem?" - Remur i Jantar przeszukali swe trzosy - bezskutecznie.

Rozglądawszy się po okolicy, poczet zauważył w mokrych kępkach trawy ślady niewielkich stworzeń. Co to były za stworzenia? Gdzie prowadzą ślady? Na pewno tajemnicze osobniki krążyły przy posłaniu maga, tak więc drużyna postanowiła iść za tymi śladami i doszła do rozlewiska z rzeką o lekkim nurcie, zaś o zdradliwych brzegach. (Od teraz czytaj i patrz na mapę)

Remur, Jantar i Grafen weszli w wysoką trawę na podmokłym terenie i zaczęli się rozglądać. Z początku zauważyli ślady różniące się od tych małych stempli na ziemi. Były to ślady buciorów. Magiczny duet postanowił iść za śladami i przeczesywać teren z niewielką skutecznością i bez specjalnego efektu. W Jantarze odezwała się chęć samotnej wędrówki, a może była to zamierzona taktyka, tak czy siak odłączył się od reszty drużynników i zaczął wchodzić w niezbadane kępy traw, gdzie...napatoczył się się na kilku wygłodniałych i żądnych świeżego mięsa Murloków! Trzask, prask, świst, gwizd! Wymiana ciosów zakończyła się tymczasową wygraną woja - Jantara.

Magicy po pewnym czasie poszukiwań i tropienia wpadli na 3 zbrojnych, którzy uznali sobie ten teren jako pewną skarbnicę, więc z góry wojacy zaczęli grozić czaro-miotaczom. Rozpoczęła się walka 2 vs 3, ale magicy byli pozbawieni czarów Grafena, gdyż ten pijany się dostatecznie nie zregenerował i nie przygotował czarów! Szermierka na sztylety i proce - kontra - miecze i łuki, o dziwo zakończyła się zwycięstwem ludzi w magicznych kiecach.

W tym czasie Jantarowi udało się przepłynąć przez rzekę, ale nie obyło się do bez wcześniejszych potyczek z kolejnymi murlokami. Jantar, mimo ran, tak zgrabnie przemierzył rzekę, że "czuł się jak murlok w wodzie". Zaczął eksplorować południowy teren za zagubionymi rękawicami, ale jedyne czego się doczekał to spostrzeżenia kolejnych chaotycznie przecinających się śladów ludzich oraz murloczych.

Remur Lollo zauważył jak Grafen von Tik zaczął ze swoją niesamowitą zwinnością wpłynąć w głąb akwenu, sprawdzić, czy tam w szuwarach odnajdzie zaginione rzeczy. Wtem sam Remur dojrzał po środku basenu niewielki skrawek lądu, na którym czyha murlok, budzący większą grozę od reszty pozostałych, powiadomił o tym maga-pływaka, ale ten nim przyjął te słowa wtargnął na 3 pływających murloków, z ktorymi najpierw próbował toczyć bój w wodzie, potem się wycofał, by oddać atak z lądu.

Krótko po tych manewrach na Jantara, który zdecydował się przekroczyć linie brzegowe jeziora naskoczyło dwóch innych murloków, podobnych do 5 pozostałych, których pozbył się osobiście.

Finałowa walka miała miejsce po jednej stronie brzegu gdzie Remur i Grafen używając tej samej broni, walczyli nią na dwa sposoby - Lollo z procy strzelał, a Grafen uderzał? Jaka była w tym logika? Nie wiadomo, może mag wystraszył się braku dostępnych czarów, z którymi sprawę załatwiłby w 5 minut. Po drugiej stronie stawu Jantar dobijał dwóch mniejszych murloków i oddał znakomity strzał po linii prostej w ciemno na murloka zwanego Murgulem o fioletowej skórze, gdyż tylko wiedział od Remura o jego lokalizacji (rzuty: 20, 20, 1), gdzie po strzale przebity murlok pękł i wylewając swoją fioletową krew ranił dosyć poważnie Jantara, ale reszta drużyny pomogła dobić większego murloka. Sam Murgul miał ciekawy sztylet +1/+1, a w błotnym kopcu na środku rozlewiska Grafen von Tik znalazł swoje rękawice i skrzynkę z 900 sztukami złota.

Tak minął pierwszy dzień po zażyciu tych nowych dziwnych eliksirów.


Kącik Kartografa


Okiem Mistrza Podziemi


  • Sesja odbyła się na malowniczych Wydmach Międzyborowskich wspólnie z Bartkiem i Kaziem bez Adama i Marcina, którzy się zapowiadali, ale nie dojechali.
  • To była pierwsza sesja prowadzona przeze mnie po kilku latach. Fajnie było znowu przygotować postaci, muzykę, palestrę
  • Rozgrywka należała do dosyć prostych ze względu na słabych przeciwników i 'wytyczne questa'
  • Mimo pewnych łatwości, gracze byli blisko utraty przytomności. Samotny, rozdzielny rajd Jantara, ścieranie się w pojedynkę z murlokami, z drugiej strony Remur mag 1 lvl, który był w zwarciu z 2 miecznikami, a za nimi czekał jeszcze jeden.
  • Gracze poczuli zapach pieniądza i że robienie questów, nawet tych błahych daje im wiele doświadczenia
  • Główny murlok nazywał się Murgul - nadałem mu imię, myśląc, że będzie jakaś rozmowa, ale obyło się bez tego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PDki i poziomy w kampanii Dybtasa

Kampania Multiwersum, sesje 19-22

Raport z kilku sesji